środa, 17 lutego 2010

W klatce Marca Jacobs'a.


Od rozpoczęcia tygodnia mody w Nowym Jorku czekałem na coś co zapoczątkuje moje większe zainteresowanie tym wydarzeniem. Z niecierpliwością czekałem na pokaz Marca i miałem nadzieję ze i tym razem mnie nie zawiedzie. Gdy zobaczyłem początek pokazu, już wiedziałem że ten tydzień należy do niego.



Marc Jacobs



Po dość szalonych, pełnych kolorów kolekcjach i ostrej charakteryzacji Marc postawił na spokój i prostotę. Początek pokazu należał do Marca który "odsłonił" cała kolekcje, a raczej klatkę w której modelki grzecznie czekały na swoja kolej. Poprzez spokojną, melancholijną muzykę wprowadził klimat, idealne tło do tej kolekcji.


Poprzez płaszcze i rozkloszowane spódnice 3/4 wydłużył sylwetkę a surowe dwurzędowe marynarki podkreślały talie. Romans między materiałem a futrem wyszedł na dobre i złagodził chłodny charakter ubrań. Nie zapomniał również o drugiej stronie kobiety według Marca Jacobsa. Nie zabrakło ekstrawaganckich propozycje takich jak przezroczysty płaszcz z futrzanym kołnierzem spod którego przedziera się połyskujący materiał, skarpety w połączeniu ze szpilkami jak i cekinowe sukienki przylegające do ciała.


Na sam koniec Marc zaserwował nam defiladę romantycznych, sielankowych sukienek w towarzystwie mieniących się koralików lub w całości stworzone z metalicznego materiału.

(+)


1 komentarz:

  1. no dramatt dramat i jeszcze raz dramat. można usnąc na takim pokazie gdzie są same szare plamy i na niczym praktyczine nie można zawiesić oka :PP a jeszcze mówisz że do tego ta melancholijna muzyka :D
    no ja tam kocham łachy w pełni kolorowe :D

    OdpowiedzUsuń