sobota, 6 marca 2010

Magnifique Lanvin.

O żaden inni pokaz nie można być tak pewnym i spokojnym jak o Lanvi. Co sezon Alber Elbaz tworzy kolekcje i zachowuje przy tym charakter tego domu mody. Można stwierdzić, że nic nowego nie wnosi do kolejnych kolekcji, że to już było i się powtarza. Według mnie to, co przedstawia to właśnie, to czego brakuje wielu projektantom. Po mistrzowsku komponuje każdą swoją kolekcje. Kobieta Lanvin wie czego chce i również wie, że w każdej kolekcji odnajdzie to czego szuka, czyli kobiecość, siłę, zmysłowość, zachowując przy tym idealna proporcję.

Lanvin



Ku wielkiemu zdziwieniu pokaz otworzyła Monika Jagaciak, dzięki temu stał się dla mnie jeszcze bardziej fascynujący. Elbaz porzucił cukierkowe kolory, których było pełno w wiosennej kolekcji na rzecz czerni i szarości. Plisowane jedwabne spódnice, detale z satynowych wstążek i fantazyjna biżuteria, to znaki szczególne Lanvi. W świecie Lanvin wszystko żyje w harmonii, gdzie futro spotyka się z delikatną, ażurowa bluzką, a także towarzyszy płaszczom lub samo występuje w roli głównej. Misternie drapowane sukienki, jak i obszerne płaszcze spięte wielką agrafką, dodaje jedną rękawiczkę i olbrzymią biżuterię. Togi, eteryczne, kruche sukienki, skromna asymetria konkurowały z metalowo lśniącymi bogato zdobionymi w strusie pióra sukienkami. Nie zabrakło także czerwonego płaszczu, jaki pojawił się w kolekcji jesień/zima 2009'10, tym razem posiadał mocno drapowane ramiona. Czyżby przyniósł szczęście Mirte Maas w postaci kampanii reklamowej, tak jak było to w przypadku Jamie Bochert ?



Modelki ponownie zostały obdarowane czarnymi perukami jak w przypadku kolekcji na jesień/zima 2007'08. Najwyraźniej Alber chciał, aby wyglądały jak twarz wiosennej kolekcji - Jamie Bochert.

Mogło być lepiej ?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz