wtorek, 16 marca 2010

Paris.


Prêt-à-porter w Paryżu to prawdziwy festiwal różnorodności, lecz tym razem okazał się dość minimalistyczny, lecz nie stracił przy tym swojego uroku.

Jak tydzień mody w Paryżu to tylko z Monika Jac Jagaciak.

Czołówka bez zmian.


Pasmo najbardziej pożądanych pokazów otworzył Dries Van Noten. Jako jedyny z grupy młodych projektantów "Antwerp Six" odniósł tak spektakularny sukces. Jago styl odnosi się do mieszanki kulturowej i czerpaniem inspiracji z różnorodności. Przejawia się to w każdej kolekcji, która pełna jest kwiatowych, etnicznych deseni. Niby od niechcenie, niby przypadkowo łączy różnorodne nadruki i kolory w jedną całość. Wykorzystuje tradycyjne ludowe techniki zdobienia z Maroka, Indii czy Wschodniej Europy. Jak sam mówi nie tworzy kolekcji, a bardziej jest to " sztuka po sztuce", każdego z klientów traktuje indywidualnie. Ponownie po mistrzowsku połączył styl casual z czystą elegancją. Grzeczne płaszcze i żakiety przepasane paskiem podkreślające tym samym talie, zwierzęce printy, luźne swetry opadające na frywolne spódnice jak i płaszcze pozbawione rękawów.

Pokaz Dreis Van Noten odbył się w iście królewskiej sali

Minimalizm w czystej postaci. Obsadzenie dawnej dyrektorki artystycznej Chloé Phoebe Philo jako głównego projektanta u Celine okazało się kapitalnym posunięciem. Po jej premierowej kolekcji na wiosenny sezon Phoebe została obsypana pozytywnymi komentarzami i ocenami krytyków. Co nie jest zapewne zaskoczeniem pokaz otworzyła Monika Jagaciak. Ciemne, finezyjnie skrojone krótkie płaszcze z wysokimi kołnierzami i dużymi czarnymi guzikami, a te z kolei przedostały się na spódnice. W frapujący sposób potraktowała kokardy zawiązywane pod szyja, które to przewrotnie rozwiązała i czule snuły się za modelkami. Skórę przedstawiła jako plastyczny materiał nadający się na bluzki, spódnice, kieszenie lub obszycie płaszcza czy futrzane wstawki.

Finał pokazu Celine

Z niecierpliwością czekałem co ty razem zaprezentuje nam Riccardo Tisci. Oczekiwałem wiele, lecz skończyło się na odczuciu lekkiego niedosytu. Jedną z zalet tego pokazu było pojawienie się po raz pierwszy podczas tygodni mody Anny Jagodzińskiej i Małgosi Beli. Urzekły mnie również rękawiczki naszpikowane masą kryształów. Riccardo zaczerpną także inspiracji w swoich poprzednich kolekcjach dla Givenchy z sezonu jesień/zima 2007'07, która jest zarazem jedną z najlepszych jego kolekcji. Podobne nadzieje pokładałem w Yves Saint Laurent i że tym razem Stefano pokaże coś zaskakującego.

Powrót do korzeni u Givenchy

Holenderski duet nadal w świetnej formie. W ubiegłym sezonie zaprezentowali hektometry tiulu, suknie z wyciętymi fragmentami ukazując tym samym ich konstrukcje. Tym razem chcieli przypomnieć nam swoją słynną kolekcje "Russian Doll" z 1999 roku. W centrum uwagi była Kristen McMenamy, którą to Viktor Horsting & Rolf Snoeren na obracającej się platformie rozbierali z jej topornych ubrań, aby ubrać w to pozostałe modelki i nadać im inny charakter. Pozostałe modelki nie były dłużne i wracając postanowiły oddać ubrania, aby projektanci mogli ponownie przyodziać Kristen. Prawdziwa Sztuka z intelektualnym dotykiem V&R.

Kristen McMenamy otwierająca pokaz Viktor & Rolf

Hanna McGibbon miała za zadanie odświeżyć dom mody Chloé. Od jej pierwszej kolekcji trochę zraziła mnie do jej wizji, jedyne co kojarzy mi się z ta kolekcją to mdłe kolory. Brakuję mi tej zadziornej strony, kobiety z ostrym charakterem którą widziałem w kolekcjach, kiedy rządził ta marką Paulo Melim Andersson. Projektu Hanny są zbyt przewidywalne, co sezon serwuje nam to samo. Nuda. Odcinając się od poprzednich kolekcji, to jesienna propozycja jest według mnie najlepsza z dotychczasowych. Ciepłe karmelowe kolory, spodnie z podwyższonym stanem zaopatrzone w cienki pasek. Dzianina w postaci peleryn jak i całych kompletów. Ponownie skórę potraktowano jako łagodny materiał. Powrót słodkich lat 70-tych !

Finał pokazu Chloe

Ciąg dalszy wariacji na temat falban. Po wiosennej kolekcji w której zaprezentowali zwiewne i pełne lekkości sukienki koktajlowe Maria Grazia Chiuri i Pier Paolo Piccioli udowodnili, że tworzą idealny duet i dzielnie tworzą kolekcje oddając w nich swój styl. Lecz jeśli zestawimy to z metką Valentino dla którego teraz tworzą, to ma się nijak do ducha marki legendarnego domu modu. No może z wyjątkiem finałowej czerwonej sukni z kaskadą falban. Zmiana poprzedniej projektantki Alessandry Facchinetti nie wyszła na dobre.

Monika Jagaciak zamykająca pokaz Valentino

Miejski szyk, wygoda i elegancja. Tak krótko można określić styl Stelli McCartney. Asymetryczne krótkie sukienki otulone tiulem. Warstwowe kurtki nadające trójwymiarowego efektu jak i również mini sukienki skompletowane z cekinów. Watro wspomnieć o kolekcji Giambattisty Valli. Romantyczna, sensualna i ultra kobieca. Apetyczne połączenia kolorów pudrowego różu wraz z tekstura materiałów. Czysta poezja.


Stella McCartney/Giambattista Valli

Modelki Victoria's Secret na pokazie w Paryżu. A gdzie tym razem ? Louis Vuitton. Marca Jacobs nadal tkwi w swoim sielankowym świecie. Po autorskiej kolekcji w Nowym Jorku nadszedł czas na ciąg dalszy w Paryżu. Inspiracja stylem Vintage, sylwetka klepsydry, Charakterystycznie zaznaczona talia i obszerne finałowe suknie. W san raz na jesienny sezon.


Metaliczne torebki u Louisa Vuittona

Najwyraźniej widać, że nie trzeba przebierać modelek z niedźwiedzie polarne i ustawiać topiące się lodowce aby pokaz był udany. Prawda Karl ?

2 komentarze:

  1. Monika wygląda fantastycznie w czerwonej sukni Valentino !

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie Monika przestała przekonywać, a zaczęło przerażać zjawisko 15latek na wybiegu, zostane przy starej gwardii. Minimalizm tego sezonu bardzo mi odpowiada szczególnie w wydaniu Lanvin, i Celine, plus egzotyka notenowska. No i cudowne kolory u Balenciagi, którymi zachwycam się już od miesiąca;)

    OdpowiedzUsuń